Book Creator

„C” jak „Ciotki”

by Biblioteka Publiczna

Cover

Loading...
CZY MNIE JESZCZE PAMIĘTASZ?
Loading...
Loading...
Loading...
„C” jak „Ciotki”
Loading...
by Biblioteka Publiczna im. Marii Konopnickiej w Suwałkach
Stanisława i Eleonora...
wspomnienie Tadeusza Bujanowskiego
Stanisławę i Eleonorę mogłem już sam, osobiście poznać i to od swojego najwcześniejszego dzieciństwa. A było to tak: w sąsiedztwie mego domu rodzinnego znajdował się sklep spożywczo-kolonialny „Hańcza”. Mieścił się przy ulicy Kościuszki 3 (obecnie 5), a jego właścicielkami były Stasia i Lonia Lutostańskie. Na polecenie mamy biegałem tam często po różne drobne zakupy, a zamiast pieniędzy trzymałem w ręce szkolny zeszyt, w którym zapisywało się każdą zakupioną na kredyt rzecz przez stałych klientów. Nazywało się to kupowanie na książkę i płaciło miesięcznie. W sklepie było wszystko co potrzebne w ówczesnym domu, przede wszystkim sól, cukier, mąka, które z worków nabierało się specjalnymi szufelkami i ważyło na dwuszalkowej wadze z odważnikami. W beczkach znajdowała się nafta i oliwa do kuchennych potrzeb, ponadto soda i proszek do prania oraz mydło. Ale były także rodzynki, migdały i oczywiście cukierki. Zapach tego sklepu czuje jeszcze i dzisiaj, a przypominał on mieszaninę nafty i miętowych cukierków, które tak lubiły wszystkie dzieci. Sporo ich tam kupiłem, ale też dostałem od właścicielek, gdyż zawsze okazywały mi swoją przyjaźń i serdeczność. A miałem wtedy od pięciu do dziesięciu lat*.

*Rody suwalskie. T. 1, Suwałki 2009, s. 14-15.
Comic Panel 1
Na ulicy Kościuszki pod dawnym numerem 3 (obecnie 5) swój sklepik prowadziły przed II wojną światową siostry Lutostańskie.
Fragment „Księgi adresowej Polski...” (lata 30. XX w.) z wykazem sklepów i punktów handlowych prowadzonych w Suwałkach, m.in. sklep przy ulicy Kościuszki 3.
Comic Panel 1
Coś w rodzaju kiosku „Ruchu”... wspomnienie Tadeusza Bujanowskiego
Po wojnie siostry Stasia i Lonia stały się w Suwałkach jeszcze bardziej znane niż przed nią. Mieszkały przy ulicy Kościuszki 57 według obecnej numeracji, a przy mieszkaniu uruchomiły mały sklepik, coś w rodzaju kiosku „Ruchu”, z pismami, kosmetykami, trafiką. Mieścił się w sercu miasta, znany wszystkim i wszystkim bliski, a świadczy o tym choćby fakt, że nie mówiło się: „kupiłem coś w kiosku”, lecz „kupiłem u ciotek”. A i dziś (…) starsi suwalczanie nadal kupują gazety i papierosy „U Ciotek”. Wojnę siostry przeżyły względnie spokojnie. Dzięki swoim oszczędnościom z lat międzywojennych mogły nawet wspomagać innych Lutostańskich, znajdujących się w skrajnie tragicznych sytuacjach, by ich ratować przed terrorem niemieckim. Bez skutku niestety*.

*Rody suwalskie. T. 1, Suwałki 2009, s. 15.
W sklepiku u „ciotek” kupowało się „Młodego Technika” a potem „Sztandar Młodych”.
Takie dwie starsze panie...
Siostry Lutostańskie popularnie nazywane „ciotkami”
i prowadzony przez nie sklepik wspomina Halina Górska.
PrevNext