Loading...
Od nowaLoading...
Efekt "kreatywnych piątków" w 3 TAB Praca Karoliny
Moja mama, Emanuela, ubierała mnie w moje najlepsze ubrania. Specjalnie dla mnie uszyła je z okazji pierwszego dnia w szkole. Ja natomiast myślami byłem już w szkole. I nie były to optymistyczne myśli. Widziałem siebie siedzącego w ciemnym kącie zimnej klasy. Słyszałem przezwiska rzucane przez dzieci z klasy w moją stronę. Bałem się, że nie zostanę zaakceptowany w nowej społeczności. Wiele razy, przy różnych rodzinnych spotkaniach słyszałem rozmowy o tym, jak Polacy traktują Żydów. Mój dziadek wiele razy opowiadał, że gdy otworzył swój sklep, pierwszej nocy ktoś wybił w nim szyby. Przestrzegał przed kontaktami z Polakami a ja jako mały chłopiec byłem przerażony wizją spotkania jakiegoś Polaka. Mój starszy kuzyn opowiadał, że do jego klasy dołączyło rodzeństwo Żydów. Chłopak o imieniu Natan był wyzywany od '' złodziei”. Natomiast jego młodszej siostrze, Anicie, przydarzyło się coś o wiele gorszego. Na lekcji chłopcy siedzący za nią, korzystając z nieuwagi nauczycielki, obcięli dziewczynce włosy. Kuzyn powiadał, że miała piękne,długie włosy związane w warkocz. Po tej sytuacji żadne z rodzeństwa nie wróciło do szkoły..... Myśl, że muszę iść do szkoły pełnej polskich dzieci, sprawiała, że miałem ciarki.
Tata Abraham siedział przy stole i czytał Talmud czyli jedną z podstawowych ksiąg judaizmu. Jest to dla nas księga święta, niczym dla Polaków Pismo Święte. Gdy po raz kolejny nie odpowiedziałem na jego pytanie, podszedł do mnie i zapytał:
Tata Abraham siedział przy stole i czytał Talmud czyli jedną z podstawowych ksiąg judaizmu. Jest to dla nas księga święta, niczym dla Polaków Pismo Święte. Gdy po raz kolejny nie odpowiedziałem na jego pytanie, podszedł do mnie i zapytał:
– Synu, podejdź do tematu szkoły na spokojnie.
Naprawdę nie musisz się niczym denerwować.- powiedział tata. Uśmiechnąłem się i wziąłem do ręki moją teczkę, w której znajdowały się dwa zeszyty i
ołówek.
Teraz coś o mnie. Nazywam się Jeremiasz Kohn mam 10 lat i pochodzę z rodziny żydowskiej. Mój tata zajmuje się
handlem, a mama wykonuje drobne prace, głównie szyje ubrania. Mieszkam z rodzicami w Warszawie na ulicy, którą praktycznie zamieszkują same rodziny
Polaków. Na tej ulicy znajduję się sklep mojego taty. Oprócz niego sklepy mają tu rodziny Polaków. Mieszkamy w starym domu, który mój tata dostał od swojego taty. Na przeciwko nas mieszka rodzina
Wolskich. Często patrząc przez okna widzę jak z domów wybiegają dzieci i grają ze sobą w piłkę. Ja nigdy nie byłem zapraszany do zabawy, ponieważ nie można
przyjaźnić się z Żydem. Czułem się gorszy ze względu na swoje pochodzenie, a nie powinno tak być.
Byłem tak zamyślony, że nie zauważyłem kiedy stałem przed drzwiami szkoły. Wszedłem do klasy z której dobiegały wesołe śmiechy. Usiadłem w ostatniej ławce, nie chcąc zostać zauważonym . Po chwili do
klasy weszła Pani Anna Żak, nasza wychowawczyni.
– Proszę o ciszę - po chwili jedyne co było słychać
to nasze przyśpieszone, przerażone oddechy.
Naprawdę nie musisz się niczym denerwować.- powiedział tata. Uśmiechnąłem się i wziąłem do ręki moją teczkę, w której znajdowały się dwa zeszyty i
ołówek.
Teraz coś o mnie. Nazywam się Jeremiasz Kohn mam 10 lat i pochodzę z rodziny żydowskiej. Mój tata zajmuje się
handlem, a mama wykonuje drobne prace, głównie szyje ubrania. Mieszkam z rodzicami w Warszawie na ulicy, którą praktycznie zamieszkują same rodziny
Polaków. Na tej ulicy znajduję się sklep mojego taty. Oprócz niego sklepy mają tu rodziny Polaków. Mieszkamy w starym domu, który mój tata dostał od swojego taty. Na przeciwko nas mieszka rodzina
Wolskich. Często patrząc przez okna widzę jak z domów wybiegają dzieci i grają ze sobą w piłkę. Ja nigdy nie byłem zapraszany do zabawy, ponieważ nie można
przyjaźnić się z Żydem. Czułem się gorszy ze względu na swoje pochodzenie, a nie powinno tak być.
Byłem tak zamyślony, że nie zauważyłem kiedy stałem przed drzwiami szkoły. Wszedłem do klasy z której dobiegały wesołe śmiechy. Usiadłem w ostatniej ławce, nie chcąc zostać zauważonym . Po chwili do
klasy weszła Pani Anna Żak, nasza wychowawczyni.
– Proszę o ciszę - po chwili jedyne co było słychać
to nasze przyśpieszone, przerażone oddechy.
Zaczęła sprawdzać obecność i po chwili usłyszałem swoje imię.
– Jeremiasz Kohn- powiedziała, wodząc wzrokiem po
wszystkich dzieciach w klasie.
– Jestem – odpowiedziałem, czując wzrok innych na
sobie.
– Dobrze, usiądź- powiedziała.
Pierwsza lekcja minęła bardzo spokojnie i cicho. Pani wytłumaczyła nam, jak będzie wyglądać nasza pracy w tym roku szkolnym . W szkole mieliśmy tylko dwie
godziny, które wyglądały tak, że to głównie pani Żak mówiła. Po tym czasie mogliśmy iść do domu.
Wyszedłem ze szkoły i kierowałem się do domu. Po chwili usłyszałem wołanie:
– Jeremiasz, poczekaj – usłyszałem i powoli się
odwróciłem.
– Cześć Jeremiasz, nazywam się Adam Wolski-
przedstawił się chłopak.
Był mojego wzrostu, miał blond włosy i niebieskie oczy które z łagodnością na mnie patrzyły.
– Cześć- powiedziałem, będąc dosyć wystraszony
zaistniałą sytuacją.
– Mieszkamy na tej samej ulicy, może będziemy
razem chodzić do szkoły i razem wracać ? - zapytał, uśmiechając się i ukazując przy tym dołeczki w policzkach.
– Jeremiasz Kohn- powiedziała, wodząc wzrokiem po
wszystkich dzieciach w klasie.
– Jestem – odpowiedziałem, czując wzrok innych na
sobie.
– Dobrze, usiądź- powiedziała.
Pierwsza lekcja minęła bardzo spokojnie i cicho. Pani wytłumaczyła nam, jak będzie wyglądać nasza pracy w tym roku szkolnym . W szkole mieliśmy tylko dwie
godziny, które wyglądały tak, że to głównie pani Żak mówiła. Po tym czasie mogliśmy iść do domu.
Wyszedłem ze szkoły i kierowałem się do domu. Po chwili usłyszałem wołanie:
– Jeremiasz, poczekaj – usłyszałem i powoli się
odwróciłem.
– Cześć Jeremiasz, nazywam się Adam Wolski-
przedstawił się chłopak.
Był mojego wzrostu, miał blond włosy i niebieskie oczy które z łagodnością na mnie patrzyły.
– Cześć- powiedziałem, będąc dosyć wystraszony
zaistniałą sytuacją.
– Mieszkamy na tej samej ulicy, może będziemy
razem chodzić do szkoły i razem wracać ? - zapytał, uśmiechając się i ukazując przy tym dołeczki w policzkach.
– Dobrze, to bardzo dobry pomysł. -odpowiedziałem.
– Mieszkasz z rodzicami tyle lat na tej samej ulicy
co ja a nigdy się nie poznaliśmy, dlaczego? - zapytał, a ja postanowiłem odpowiedzieć mu zgodnie z prawdą.
– Nigdy nie byłem zapraszany do wspólnej zabawy
przez dzieci- odpowiedziałem zmieszany.
– Wiem, niestety, większość naszych sąsiadów uważa, że Żyd tylko siedzi i liczy pieniądze, które nie jest pewne czy zarobił uczciwie. Ja jestem bardzo ciekawy jak wygląda wasze, jak spędzacie wspólnie czas. Słyszałem też, że wasza religia różni się od naszej .Może kiedyś mi o niej opowiesz?
– Oczywiście- odpowiedziałem, ciesząc się że
wreszcie ktoś z moich rówieśników będzie chciał ze mną porozmawiać.
– Super, ale najpierw odniesiemy teczki do domów a
potem spotkamy się i pogramy w piłkę. W porządku?- zapytał a ja nie mogłem w to uwierzyć.
– Dobrze , już nie mogę się doczekać. -
odpowiedziałem i rozeszliśmy się do swoich domów.
– Cześć mamo, cześć tato- wpadłem do domu z
entuzjazmem, chcąc natychmiast podzielić się tą wiadomością z rodzicami
– Witaj synu! I jak było w szkole - zapytał tata. Siedział przy szkole i liczył coś na kartce. Mama siedziała na krześle przy oknie i zaszywała dziurę w sukience.
– Było bardzo spokojnie tato- powiedziałem.
– Mieszkasz z rodzicami tyle lat na tej samej ulicy
co ja a nigdy się nie poznaliśmy, dlaczego? - zapytał, a ja postanowiłem odpowiedzieć mu zgodnie z prawdą.
– Nigdy nie byłem zapraszany do wspólnej zabawy
przez dzieci- odpowiedziałem zmieszany.
– Wiem, niestety, większość naszych sąsiadów uważa, że Żyd tylko siedzi i liczy pieniądze, które nie jest pewne czy zarobił uczciwie. Ja jestem bardzo ciekawy jak wygląda wasze, jak spędzacie wspólnie czas. Słyszałem też, że wasza religia różni się od naszej .Może kiedyś mi o niej opowiesz?
– Oczywiście- odpowiedziałem, ciesząc się że
wreszcie ktoś z moich rówieśników będzie chciał ze mną porozmawiać.
– Super, ale najpierw odniesiemy teczki do domów a
potem spotkamy się i pogramy w piłkę. W porządku?- zapytał a ja nie mogłem w to uwierzyć.
– Dobrze , już nie mogę się doczekać. -
odpowiedziałem i rozeszliśmy się do swoich domów.
– Cześć mamo, cześć tato- wpadłem do domu z
entuzjazmem, chcąc natychmiast podzielić się tą wiadomością z rodzicami
– Witaj synu! I jak było w szkole - zapytał tata. Siedział przy szkole i liczył coś na kartce. Mama siedziała na krześle przy oknie i zaszywała dziurę w sukience.
– Było bardzo spokojnie tato- powiedziałem.
– Nie uwierzycie co mnie dzisiaj spotkało.
Podszedł do mnie po szkole chłopiec, Adam Wolski, i zaproponował abyśmy pograli razem w piłkę-powiedziałem czekając na reakcję rodziców. Tata z
niedowierzaniem patrzył na mnie.
– Z tym Wolskim z naprzeciwka? - zapytał a ja
zacząłem się domyślać, skąd jego nietęga mina .
Tomasz Wolski, tata Adama, miał sklep koło sklepu mojego taty. Wiele razy dochodziło między nim do kłótni. Pan Wolski zarzucał mojemu tacie złodziejstwo,
argumentując to tym, że tata jest Żydem.
– Jesteś pewny że chcesz mieć coś wspólnego z tym
chłopakiem? Jego ojciec mnie wyzywa od złodziei
a ty chcesz tak po prostu iść grać z nim w piłkę? - zapytał zły
Nie wiedziałem, jak mam na te pytania odpowiedzieć . Byłem tylko małym chłopcem, który musiał zmierzyć się z problemami dorosłych. Żyliśmy w atmosferze strachu
i wszechobecnej niechęci Polaków do naszego narodu. Ta wrogość dotykała i nas, niewinne dzieci. Popatrzyłem z nadzieją w stronę mamy, która zaraz powiedziała do taty:
– Abrahamie, pozwól iść Jeremiaszowi grać w piłkę
z tym chłopcem. To tylko dzieci. Może ich przyjaźń będzie początkiem dobrych zmiany w naszym życiu.
– Tata po chwili namysłu odpowiedział:
– Możesz iść, tylko bądź ostrożny- powiedział, a ja po chwili już byłem w jego ramionach.
– Dziękuje tato- powiedziałem i uściskałem także mamę.
Podszedł do mnie po szkole chłopiec, Adam Wolski, i zaproponował abyśmy pograli razem w piłkę-powiedziałem czekając na reakcję rodziców. Tata z
niedowierzaniem patrzył na mnie.
– Z tym Wolskim z naprzeciwka? - zapytał a ja
zacząłem się domyślać, skąd jego nietęga mina .
Tomasz Wolski, tata Adama, miał sklep koło sklepu mojego taty. Wiele razy dochodziło między nim do kłótni. Pan Wolski zarzucał mojemu tacie złodziejstwo,
argumentując to tym, że tata jest Żydem.
– Jesteś pewny że chcesz mieć coś wspólnego z tym
chłopakiem? Jego ojciec mnie wyzywa od złodziei
a ty chcesz tak po prostu iść grać z nim w piłkę? - zapytał zły
Nie wiedziałem, jak mam na te pytania odpowiedzieć . Byłem tylko małym chłopcem, który musiał zmierzyć się z problemami dorosłych. Żyliśmy w atmosferze strachu
i wszechobecnej niechęci Polaków do naszego narodu. Ta wrogość dotykała i nas, niewinne dzieci. Popatrzyłem z nadzieją w stronę mamy, która zaraz powiedziała do taty:
– Abrahamie, pozwól iść Jeremiaszowi grać w piłkę
z tym chłopcem. To tylko dzieci. Może ich przyjaźń będzie początkiem dobrych zmiany w naszym życiu.
– Tata po chwili namysłu odpowiedział:
– Możesz iść, tylko bądź ostrożny- powiedział, a ja po chwili już byłem w jego ramionach.
– Dziękuje tato- powiedziałem i uściskałem także mamę.