Book Creator

Jesienna bajeczka

by Paulina Loryńska

Cover

Loading...
Loading...
Loading...
ALICJA NEHRING - Szkoła Podstawowa Nr 16 im. Wandy Szuman w Toruniu
Pewnego jesiennego dnia leśni przyjaciele schowali się pod wielkim muchomorem, aby przeczekać deszcz. Był pająk, który potrafi wcisnąć się w każde miejsce i wyplatać najmocniejsze pajęczyny. Była biedronka i dżdżownica długa jak sznurówka, która jest mistrzynią drążenia tuneli w ziemi. Przyjaciele czekali na bąka, najszybszego owada w lesie. Kiedy tylko przestało padać, wszyscy wybrali się na poszukiwanie przygody. Pogoda dopisywała, wiał lekki wiaterek. Bąk wymyślił wyścigi łódek - będziemy ścigać się na liściach, każdy szuka odpowiedniego liścia - powiedział. Biedronka wybrała żółty liść klonu, bąk czerwony, a pająk i dżdżownica brązowe liście dębu. Liściaste wyścigi były pełne wrażeń i radości. Na koniec przyjaciele postanowili, że jutro 
Paulina Falinska - Gminne Przedszkole "Pod Stumilowym Lasem" w Pęclinie
odwiedzą swojego przyjaciela kreta Kazika , który z powodu bardzo słabego zdrowia nie mógł im dziś towarzyszyć. Po zabawie i wyścigach łódek udali się wesoło w drogę powrotną do domu. Nadchodził wieczór. Każdy wspominał dzień pełen wrażeń w swoich małych domkach.
Ze snu obudził ich promień jesiennego słońca, który nieśmiało przedzierał się przez ich małe mieszkanko. Dzień zapowiadał się wspaniale. Mieli dużo planów.
Cała gromada: pająk, biedronka, dżdżownica i bąk udali się do kopca kreta Kazia. Gdy dotarli na miejsce zastali Kazia w łóżku i płakał. Zapytali : Kaziu co się stało? dlaczego jesteś taki smutny? Kret Kazio odpowiedział: płaczę bo nie czuje zapachu mojej ulubionej owsianki ! nic mi nie smakuje - rozpacza dalej. Ojej?!- powiedzieli przyjaciele- musimy coś wymyśleć. I wpadli na genialny pomysł....
Beata Chyb - Szkoła Podstawowa w Ćmińsku
Postanowili, że pójdą po doktora jeża. Doktor jeż na pewno coś zaradzi- pomyśleli przyjaciele. Czym prędzej udali się do siedliska jeża- ogromnego kopca usypanego z kolorowych jesiennych liści. Przyjaciele Kazia opowiedzieli jeżykowi o dolegliwościach kreta.
- Hmmm... Muszę go zbadać- postanowił jeż.
Po tych słowach pająk, biedronka, dżdżownica i bąk zaprowadzili jeża do domu kreta.
Gdy dotarli na miejsce, usłyszeli głośne chrapanie. Okazało się, że Kazik uciął sobie drzemkę.
- Ciii... Nie budźmy go! - powiedziała cicho biedronka.
- Masz rację biedroneczko, sen jest dobry na wszystko!- zawołał bąk.
- O tak!- potwierdził doktor jeż.
- To ja zaparzę herbatki z cytrynką-zaproponowała dżdżownica.
Zapach herbatki unosił się po całym domku kreta. Kazik spał w najlepsze gdy nagle...
Joanna Gruszka - Zespół Szkolno-Przedszkolny nr 4 w Rybniku
Zapach herbatki skusił przechodzącą w pobliżu kopca kreta wiewiórkę Zofię. Zofia była znaną wśród zwierząt zielarką, która potrafiła przygotować z ziół lekarstwa na wszystkie możliwe schorzenia. Skuszona zapachem herbatki zapukała do małych drzwiczek w kopcu i nie czekając na zaproszenie weszła do środka. Przyjaciele bardzo ucieszyli się z wizyty Zofii, poczęstowali ją herbatką i opowiedzieli z jakim problemem zmaga się kret Kazik. Wiewiórka pokiwała swoim puszystym ogonem i już miała pomysł jak przywrócić Kazikowi utracony węch:
- Konieczny jest napar z czosnku niedźwiedziego, który rośnie w pobliżu starego dębu. Czy bylibyście tak mili i przynieśli mi garść tego ziela? Zanim Kazik się obudzi lekarstwo będzie gotowe.
Przyjaciele kreta oczywiście z zapałem się zgodzili, szybciutko dopili swoją herbatkę i wyruszyli w drogę do starego dębu w poszukiwaniu niedźwiedziego czosnku......
Dorota Banot - Szkoła Podstawowa im. K. K. Baczyńskiego w Zebrzydowicach
Droga prowadziła przez gęsty las. Przyjaciele, mimo że się bali, wiedzieli , że tylko tak pomogą Kazikowi. W pewnym momencie usłyszeli dziwny i przerażający głos: "Kto odważył się wejść do mojego lasu?"
O nie!!! To postrach okolicy - dzik Zdzisław. Wydawało się , że nie ma już ratunku, że wszystko przepadło. Przecież Zdzisław nigdy nie pozwoli na zabranie czosnku tak potrzebnego jeżykowi. Zwierzęta nie miały wyjścia. Drżąc ze strachu opowiedziały Zdzisławowi w jakim celu odwiedziły las.
Dzik początkowo nieugięty, marszczył czoło, zgrzytał wielkimi kłami, parskał i sapał. Stwierdził, że musi to przemyśleć...
Słońce już zachodziło. Przyjaciele wiedzieli , że nie zostało już wiele czasu. Właśnie wtedy nie wiadomo skąd zjawiła się sowa Anastazja.
PrevNext